24 feb 2011

Hospital Miami

Dopo le Bahamas mi sono ammalata.40°di febbre che non scendeva.Corsa in ospedale,e la fila per avere il posto libero.Noi abbiamo scelto la clinica privata,anche perche l'ospedale pubblico prima visita le persone dopo le sparatorie,coltellate ecc,e poi si occupa delle persone "meno gravi". Le domande da  1e 10 come mi sento ho detto 10..veramente mi sentivo cosi,e poi subito mi hanno dato un medico.Varie analisi,flebo,e poi mi hanno trasferito nella sala dove dovevo fare raggi X.Avevo un freddo..Anche se penso ancora mi vengono i brividi..L'unica parola che mi usciva dalla bocca "AIUTO".L'infermiera,molto gentile tra l'altro mi ha messo un telo tiepido..nn vi dico come mi sono sentita..nel settimo cielo!!Primo flebo nn ha dato nessun risultato,ero debole,con un mal di testa allucinante.Dopo il secondo mi sentivo un po meglio..Cosi dottore dopo il risultato dei analisi,ha detto che si tratta dell' influenza suina,mi ha dato 4-5 medicine(sulla povera pancia vuota)..dopo paio d'ore mi hanno dimesso.Dopo 2h a casa di nuovo 40°..senza la forza,ho preso tachipirina..in questo caso finalmente ha funzionato,cosi ho dormito le mie 2 orette di sonno.Per 5 giorni consecutivi la febbre non si abbassva meno di 38°.E poi io dovevo partire lunedi(questa cosa successa di sabato)..ovviamente le chiamate al centro i American Airlines per spostare biglietti(anzi ricomprare).Cosi a Miami siamo stati una settimana in piu.


 Po wspanialych,deszczowych Bahamach wyladowalam w szpitalu z 40st goraczka.Szybka przejazdzka po Miami az do szpitala..:) Zdecydowalismy sie na klinike prywatna ze wzgledu na szybsza pomoc.Szpitale publiczne w USA na pierwszym miejscu przyjmuja ludzi ze strzelaniny,pokiereszowanych w bojkach miedzy gangami,jak czlowieka z dziwna niekreslona temperatura.Jedno z pytan koncowych brzmialo:jak sie czujesz w skali od 1 do 10..oczywiscie powiedzialam TEN,w nadzieji ,ze zaraz ktos mna sie zajmie..i zajal po pol godzinie ,kiedy to zwolila sie sala.Badania,kroplowka..a nastepnie zostalam przewieziona do sali by zrobic rentgena pluc.BYlo zimo..bardzo zimno..Jedynie co mnie interesowalo to jakies przykrycie..I pielegniarka z rentgena w pewnym momencie zlitowala sie nade mna!cieplusie przescieradlo nagle spoczelo na moim rozdygotanym ciele..Jako,ze w USA jest zasada,przy goraczce wszytsko ma byc odryte,najlpiej jeszcze wlaczyc sobie zimne powietrze z klimy,poczulam sie z tym cieplym kocykiem jak w niebie!Pierwsz kroplowka nic nie pomogla.Przy drugiej juz dano wyniki badan,prawdopodobnie swinska grypa.W Stanach jest to chyba sprawa dosyc normalna.Nafaszerowano mnie 4-5 proszkami,na moj pusty zoladek.PO kilku godzinach powiedziano ze moge jechac do domu,a gdyby cos sie dzialo to ponownie wrocic.Oczywiscie 500$ musialam wstepnie wplacic,a reszta miala byc przelana z mojego ubezpieczenia.Po powrocie do domu zowu wrocila wysoka goraczka..W koncu zdecydowalam sie wziec tachypirine i o dziwo pomogla..przespalam 2 h!Ten stan miedzy 38-39 ° trwal 5 dni,chociaz jeszcze przez dluzszy czas czulam sie slabiutka..Trzeba bylo rowniez dzwonic do kompanii lotniczej w celu przelozenia(jak sie potem okazalo wykupienia po raz drugi biletu).I tym sposobem kolejne 5 dni spedzilam w Miami.
Z kilkoma kilogramami mniej wyladowalismy w MIescie Aniolow-Los Angeles!

Nessun commento:

Posta un commento